• scenariusz

        • „Do Betlejem nie jest tak daleko”

           

          (Przy podkładzie kolędy wychodzi Maryja).

          Recytator I:
          Maryja - oto MATKA. Matka, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane jej od Pana.

          Recytator II:
          Matko Ciszy i Jasności...
          Matko Przedziwna...
          Matko Niewidzialnego...
          Światło Twoich oczu...
          Pokój Twojej twarzy...
          - oto początek OCZEKIWANIA.

          Recytator I:
          Oto konsekwencja przyjęcia Boga.
          Otrzymuje Jezusa, idzie z Nim do ludzi, by w domach zwiastować pokój.
          Maryjo - naucz nas oczekiwać na Niego, naucz nieść Go innym.
          Zaprowadź nas do Betlejem.

          (Do Maryi podchodzi Jezus; bez podkładu muzycznego).

          Mały Jezus:
          Szukam miejsca, tu w Betlejem, w domach i w gospodzie,
          Ale wszędzie drzwi zamknięte, gdzież się mam narodzić?

          Kolęda: "Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem..."

          (Podkład muzyczny – M.Olfield).

          Chłopiec:
          Mam 15 lat
          Pragnąłem rodziców, a dostałem zabawkę,
          Pragnąłem rozmowy, a dostałem telewizor,
          Pragnąłem się uczyć, a dostałem świadectwo szkolne,
          Pragnąłem myśleć, a dostałem wiedzieć,
          Pragnąłem być wolny, a dostałem dyscyplinę,
          Pragnąłem miłości, a dostałem normalność,
          Pragnąłem zawodu, a dostałem posadę,
          Pragnąłem szczęścia, a dostałem pieniądze,
          Pragnąłem wolności, a dostałem samochód,
          Pragnąłem sensu, a dostałem karierę,
          Pragnąłem nadziei, a dostałem strach,
          Pragnąłem zmieniać świat, a dostałem litość,
          Pragnąłem żyć...

          Muzyka filmowa

          ( Małżeństwo wychodzi na scenę w trakcie trwania tej samej melodii )

          Recytator: Pewne małżeństwo weszło do największego sklepu z zabawkami w całym mieście. Mężczyzna i kobieta długo oglądali kolorowe zabawki ułożone na pułkach, uczepione pod sufitem, leżące na podłodze. Były tam płaczące i śmiejące się lalki, gry elektroniczne, małe samochodziki zdalnie sterowane, zestawy małego majsterkowicza, kolejki i wiele innych ciekawych zabawek.                                                                                                                                        Klienci jednak nie potrafili się zdecydować i poprosili o radę uprzejmą  sprzedawczynię.

          Matka: Widzi pani, zbliżają się święta. Chcielibyśmy kupić naszemu synkowi zabawkę pod choinkę. Szukamy czegoś, co uczyniłoby go szczęśliwym - ostatnio tak często jesteśmy poza domem, zabiegani, zapracowani.

          Tata: Zauważyliśmy, że on coraz rzadziej się uśmiecha, więc postanowiliśmy kupić coś wyjątkowego, coś co sprawiłoby mu radość, gdy nas nie ma.


          Sprzedawczyni: Przykro mi, ale my nie sprzedajemy rodziców.

           (Na środek wychodzi Jezus i zwraca się do rodziców):

           Jezus: "Kto by przyjął jednego z tych najmniejszych, mnie przyjmuje"

           

          (Zostaje obok matki).

          Matka:
          Tamta kobieta uświadomiła nam, iż daliśmy mu wszystko, oprócz miłości.
          Gruba pajda chleba z pysznym masłem,
          Ciasto pachnące miłością.
          Szorstka, zmarszczona dłoń,
          Gładząca włosy.
          Ciepły piec, węgiel, stary szydełkowy obrus.
          Puchowe pierzyny przy Matce Boskiej
          I różaniec, i pacierz,
          I dobranoc synku.
          I pierogi z ziemniakami -
          - bez ziemniaków, bo nie wyszło.
          I grube skarpety wełniane,
          Cerowane tysiące razy,
          Na bolące nogi nocą.
          I dobranoc córko.

          (Na środek wychodzi Maryja):

          Maryja: Do Betlejem nie jest tak daleko...

           

          (Maryja wraz z matką i Jezusem wycofują się w głąb sceny, kończy się melodia).

          Podkład muzyczny

          Dziecko: (wychodzi na scenę; utwór "Marzenie" Liszta)
              Dziś w szkole źle mi poszło, chciałam o tym komuś powiedzieć, przecież się uczyłam. - Mamo...
              - Za chwilę, nie mam czasu.
              - Tato, sprawdzian...
              - To się poucz.
              Wszystkiego było zbyt wiele. Muszę im o tym powiedzieć. Spojrzałam matce prosto w oczy i prawie krzyknęłam: Mamo! Przytul mnie!

          ( Jezus podchodzi do dziecka):

          Jezus: "Kto by przyjął jednego z tych najmniejszych, mnie przyjmuje"

           

          Dziecko dalej:
              Zobaczyłam łzy w oczach matki.
              - Chcesz... chcesz, żebym Cię objęła? Wiesz, że ja też... ja też, tylko myślałam.... - niesłyszalny był jej szept przez łzy. Tuliła mnie do siebie, jakbym była nadal mała dziewczynką. Jestem więc pewna, że rodzice mnie kochają.

          (Maryja podchodzi do dziecka):

          Maryja: Do Betlejem nie jest tak daleko...

           

          (Razem odchodzą w głąb sceny, koniec poprzedniej melodii Rozpoczyna się nowa).

          Dziadek: (wychodzi na scenę; w trakcie podkładu muzycznego )
              W wigilijny wieczór wyszedłem na spacer, aby w ciepłych światłach okien sąsiadów obejrzeć przygotowania do wieczerzy. Całym sobą chłonąłem atmosferę tego jedynego, w swoim rodzaju, wieczoru. Czasami pojawiał się smutek, bo w moim domu było pusto, bo nie miałem się z kim podzielić opłatkiem. Szedłem, radując się szczęściem innych, sycąc nim swoje serce, bo nie umiałem nosić w nim zazdrości.
              Nagle zauważyłem małego chłopca, siedzącego na schodach, zwiniętego w kłębek. Obsypany śnieżnym puchem, był prawie niezauważalny. Spojrzały na mnie duże niebieskie oczy pełne łez.
              - Skąd się wziąłeś? Kim jesteś? Gdzie są twoi rodzice?
              Wiele innych pytań chciałem mu zadać, jednak łzy coraz szerszą strugą rysowały się na policzkach. Cały los chłopca był wypisany w jego oczach.

          (Mały Jezus podchodzi do dziadka):

          Jezus: "Kto by przyjął jednego z tych najmniejszych, mnie przyjmuje"

           

          Dziadek dalej:
              Bardzo delikatnie przytuliłem chłopca, czułem, jak powoli jego zamarznięte ciało rozgrzewa się. Wziąłem go ze sobą do domu. Zasiedliśmy do wspólnego posiłku.
              Po pasterce zostałem w opustoszałym kościele, modląc się w ciszy. "Panie, dlaczego nie zrobiłeś nic, aby pomóc temu biednemu chłopcu?"                 Moją zadumę przerwał głos:
              Głos:- Jak to nic? Przecież stworzyłem ciebie...

          (Maryja podchodzi do dziadka):

          Maryja: Do Betlejem nie jest tak daleko...

           

          (Kończy się melodia, odchodzą w głąb sceny).

          Nastolatka: (przy fragmencie M. Oltvielda)

          My, ludzie XX wieku
          Twardzi, powściągliwi w wyrażaniu uczuć
          Nie roztkliwiamy się zbyt łatwo.
          Nosimy czarne kurtki.
          Farbujemy włosy.
          Przesiadujemy w zadymionych dyskotekach.
          Wymyśliliśmy walkmeny,
          Żeby nie słyszeć siebie i ptaków.
          Jednak gdy późną nocą
          Zamykamy drzwi naszych mieszkań,
          Gryziemy z bólu ręce,
          Umieramy z tęsknoty
          Za prawdziwą MIŁOŚCIĄ.

          (Hymn św. Pawła o miłości - 1 Kor 13,4-8a, następnie kolęda „Cicha noc”, wychodzą kolejno na środek)

          Maryja: Do Betlejem nie jest tak daleko...
          Matka: Ono jest na odległość ludzkiego serca,
          Córka: ... na odległość otwartych szeroko ramion,
          Dziadek: ... na odległość dłoni otwartej.
          Jezus: Betlejem jest blisko. Każdego dnia możesz tu dojść.

          (Kolęda: "Rozterki" K. Cugowskiego - II zwrotka od słów: "...przecież musi być stół...; w tym czasie matka, córka, chłopiec i dziadek nakrywają stół, kładą na nim chleb, łamią się opłatkiem).

          Maryja: (przy dźwiękach "Marzenia" Liszta)
          Kiedy zasiądziesz do stołu,
          W ten najpiękniejszy wieczór roku,
          W wieczór narodzin Bożego Syna,
          Kolęd, płatków śniegu, ciepła i spokoju...

          Matka: ... pomyśl o człowieku, który jest od ciebie na odległość myśli,
          Córka: ... odłam dla niego kruszynę opłatka, bo człowiek jest od ciebie na odległość wyciągniętej ręki,
          Dziadek: ... zanuć pieśń o narodzinach Bożego Syna z człowiekiem, który jest na odległość twego głosu.

          Maryja: Kiedy uklękniesz do nocnej modlitwy, będzie się modlił z tobą człowiek, który jest obok, na odległość twego szeptu,
          Matka: ... by w tę noc nie było samotnych,
          Córka: ... by każdy z każdym dzielił się sercem z dobrymi łzami w oczach,
          Dziadek: ... by krzywe stały się prostymi,
          Matka: ... by ktoś przypomniał sobie kolędę dawno zapomnianą,
          Chłopiec: ... by ktoś komuś przebaczył, ktoś się rozpłakał, ktoś zamknięte drzwi otworzył,
          Dziadek: ... by wszyscy byli dobrej woli, a nad światem pokój.

          (Piosenka: "Ten szczególny dzień się budzi...").

          Recytator II:
          Codziennie jesteś świadkiem Bożego Narodzenia. Na ołtarzu przychodzi i staje wśród nas to samo Dziecię Jezus. Wyjdźmy Mu na spotkanie. Niechaj dokona się Boże Narodzenie.
          Kiedy rodzi się Bóg, niech w  kościele, niech w Tobie, nie będzie zimniej niż    w tamtej stajni.

          (Kolęda: "Dzisiaj w Betlejem...").

          .